Korab

Korab – najwyższy szczyt Albanii i Macedonii leżący na granicy obu krajów. Należy do Korony Europy i jako jeden z nielicznych jest dzielony pomiędzy dwa państwa. Na szczyt wchodziłem od strony macedońskiej. Korab znajduje się w Parku Narodowym Morvovo, żadne opłaty za wstęp do parku nie są pobierane. Po zjechaniu z drogi głównej Debar-Gostivar trzeba kierować się wąwozem w kierunku północnym w stronę granicy z Kosowem. Zjazd znajduje się 2km od zamkniętego hotelu i sporego pomnika z czasów komuny. Trzeba przejechać niepozorny mostek, w którym łączą się dwie doliny. Tu można natrafić na tablice informacyjną z opisem góry. Znak kierunku na Korab niestety zaginął. Asfalt szybko znika, więc jedzie się szutrem i kamieniami. Na tym odcinku znajduje się kilka źródełek z wodą. Siedem kilometrów od zjazdu stoi stara, ale wciąż czynna strażnica macedońska, w której sprawdzono mi paszport. Po kolejnych 3,5km trzeba zjechać w lewo w drogę zwaną Road to Strezimir, na końcu której znajduje się kolejna strażnica i początek szlaku na Korab. Strażnica leży na wysokości niespełna 1500m.npm. Od tego miejsca do szczytu pozostaje 8km i 1200 metrów przewyższenia. Ponieważ pogoda nie sprzyjała, noc spędziłem pod wiatą przy strażnicy, gdzie towarzyszył mi wygłodniały pies, z którym podzieliłem się moimi zapasami w zamian za całonocną ochronę. Strażnicy udostępnili mi wodę oraz toaletę. W strażnicy jest wifi, jednak wojskowi nie znali hasła; brak zasięgu sieci komórkowych. Rano miałem przymusowy odpoczynek z powodu ulewy. Dopiero w południe trafiłem na chwilę bez deszczu i ruszyłem w górę. Szlak oznaczony przyzwoicie. Przez większość trasy szedłem w deszczu i we mgle, a jednak na szczyt wszedłem bez kłopotu. Pod samym wierzchołkiem było trochę śniegu, więc musiałem posługiwać się kompasem kierunku z google map. Korab to wysoki trawiasty szczyt bez skalnych odcinków i stromych ekspozycji. Na szczycie jedynie kamień z nazwą góry. Wejście i zejście zajęło mi pięć godzin, czyli o pół godziny więcej niż zakłada tabliczka przy strażnica na samo wejście. Ponownie przy strażnicy byłem o godzinie 17:00, zdążyłem jeszcze zjechać do drogi szutrowej i przedostać się do Kosowa przez nieczynne przejście graniczne. Po pokonaniu przełęczy powyżej 1900m.npm dojechałem do wioski Restelice bez jakiejkolwiek kontroli ze strony pograniczników kosowskich.

Comments are closed.